Forum Forum dla probkomaniaczy Strona Główna
->
Wszystko o próbkach
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Próbki
----------------
Wszystko o próbkach
Problemy
----------------
Wasze problemy
Bzdety
----------------
Bzdety
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
aaa4
Wysłany: Pią 14:55, 01 Wrz 2017
Temat postu: viva
Mama stwierdzila, ze nie powinnam sie spotykac z tym "bezrobotnym, nieprzystosowanym lazega". A potem jeszcze zapytala: - Czy ty sie aby nie puszczasz?
Rozdarlam sie na nia: - Cos ty, zglupiala? Sprobuj jeszcze raz cos takiego powiedziec. Czemu bym sie miala puszczac, mozesz mi to powiedziec? Uwazasz, ze jestem dziwka, tak?
Na to juz nic nie powiedziala. Zaczelam sie juz naprawde obawiac o swoja wolnosc. Zleklam sie tez jakos tego chlodu mamy. Pomyslalam, ze ona tez juz spisala mnie na straty, poddala sie, juz mi nie pomoze. Ale potem powiedzialam sobie: co ona ci moze pomoc tymi gadkami w rodzaju "nie chodz wiecej na dworzec", "nie spotykaj sie z tym lazega Detlefem".
Musialam isc z mama do domu, a nie mialam dzialki na jutro. Rano mama wyciagnela mnie z lozka. Popatrzyla mi w twarz: - Dziecko, jakie ty masz oczy. Zupelnie bez wyrazu. Widze w nich tylko strach i rozpacz.
Kiedy mama poszla do pracy, popatrzylam w lustro. Po raz pierwszy przyjrzalam sie swoim oczom na glodzie. Zostaly prawie same zrenice. Calkiem czarne i calkiem otepiale. Rzeczywiscie kompletnie bez wyrazu. Zrobilo mi sie goraco. Umylam twarz. Zaczelam marznac, wiec wlazlam do wanny z goraca woda. Potem nie mialam odwagi wyjsc, bo w lazience bylo dla mnie o wiele za zimno. Caly czas dolewalam goracej wody. Musialam jakos przeczekac do poludnia. Bo przed poludniem nie bylo szans, zebym podlapala na dworcu jakiegos klienta albo znalazla kogos, kto by mi odpalil troche hery. Przed poludniem nikt nic nie mial. Teraz w ogole trudno bylo znalezc kogos, kto by chcial sie podzielic. Axel i Bernd niesamowicie sie szczypali z kazda odrobinka. Sami potrzebowali
vacu activ warszawa
kazdej cwiartki, bo z trudem udawalo im sie zarobic na tyle, ile musieli miec. Nawet Detlef zrobil sie zyla, jesli idzie o here. A reszta ludzi, kazdy by wolal wyrzucic, niz sie z kims podzielic.
Kiedy febra zaczela sie robic coraz gorsza, zmusilam sie do wyjscia z wanny, zeby poszukac w domu jakiejs forsy. Duzy pokoj zawsze byl teraz zamkniety na klucz. Wymyslil to Klaus, facet mojej mamy, bo twierdzil, ze mu niszcze plyty. Ale ja juz dawno sie nauczylam otwierac te drzwi kawalkiem drutu. W duzym pokoju nie bylo ani grosza. Przypomnialam sobie wtedy o puszce po piwie na lodowce. Mama wrzucala do niej nowe pieciomarkowki.
Trzymalam ciezka puszke w rece, drzalam, bo bylam na febrze, ale tez i troche dlatego, ze mialam zamiar okrasc wlasna matke. To byla rzecz, ktorej autentycznie jeszcze dotad nie zrobilam. Uwazalam to zawsze za absolutne dno. Tym sie jeszcze roznilam od innych
manicure kabaty
narkomanow. Na przyklad Bernd, przyjaciel Detlefa, bez przerwy cos wynosil z mieszkania rodzicow. Telewizor, ekspres do kawy, elektryczny noz do chleba, autentycznie wszystko, co dalo sie spuscic za pare marek na here. Jak dotad, opylilam tylko wszystko, co mialam z bizuterii, i prawie wszystkie plyty.
Wysypalam te pieciomarkowki z puszki. Akurat niedawno cena cwiartki na rynku spadla o piatke, z czterdziestu na trzydziesci piec marek. Czyli, ze musialam miec siedem piatek. Obliczylam: poniewaz od klienta biore najczesciej czterdziesci, to mi zawsze ta piatka zostanie. Czyli spokojnie moge codziennie dorzucac do puszki jedna pieciomarkowke. i juz za tydzien dlugu nie bedzie, a mama pewnie w ogole nic nie zauwazy. Pojechalam wiec z siedmioma piatkami na rynek, ktory przed poludniem byl pod stolowka politechniki, kupilam dzialke i juz kompletnie na glodzie wladowalam sobie na miejscu, w ubikacji.
Mama co wieczor kontrolowala mi teraz rece, zeby zobaczyc, czy nie ma swiezych sladow. Zaczelam wtedy ladowac w dlon. Zawsze w to samo miejsce. Zrobil mi sie strup. Mamie mowilam, ze sie skaleczylam i zle mi sie goi. Kiedys tam mama znalazla jednak swiezy slad. Powiedzialam: - No, zgadza sie. Tylko dzisiaj, wyjatkowo. Robie to tylko wyjatkowo, wtedy nie jest szkodliwe.
Mama porzadnie mnie wtedy sprala. Nie bronilam sie. Nawet nie za bardzo sie wtedy przejelam, i tak traktowala mnie juz jak ostatnia szmate i przy byle okazji mieszala mnie z blotem. Instynktownie robila to, co trzeba. Bo narkoman musi dokladnie wiedziec, ze jest absolutnym zerem i szmata, dopiero wtedy moze powaznie sprobowac cos zmienic. Wtedy albo ze soba konczy albo wykorzystuje te drobna szanse wyjscia z nalogu. Ale wtedy nie mialam jeszcze o tym wszystkim pojecia.
Mama liczyla jeszcze na jedna sprawe. Na fer
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin